lopez - 2007-05-03 08:13:07

Coś bardzo waznego w naszym zyciu. Coś co ratuje czesto nas z opresji.... każdy ma kogos komu moze zaufac. Jednak coraz czesciej widze, ze ludzie "boją sie ufać" na wskutek doświadczeń życiowych... jak jest u was??
Ja w życiu na zaufaniu przejechałem sie dwa razy..( jedna osoba mi sie zrehabilitowała)
Jednak w wiekszości mam jakiś podświadomy zmysł wyczówania komu można ufać a komu nie. Czesto udaje mi sie też wymusić w jakiś sposób "trzymanie jezyka za zębami..." ;)
A wy??:P

mrs ghost - 2007-05-03 09:54:52

heh ja się właśnie niedawno przejechałam i to bardzo boleśnie... Kiedyś również, była podobna sytuacja ale jakoś potem ta osoba mnie przeprosiła i udowodniła mi, że nie chciała mnie urazić. Teraz pewnie minie znowu dużo czasu aż komuś do końca zaufam. Niestety życie nauczyło mnie już być bardzo ostrożnym...

A wy? Przebaczacie i zapominacie tak łatwo ?

lopez - 2007-05-03 11:02:12

Powedzmy, ze wybrałem inna taktykę. Staram sie prowadzić życie jako otwarta księgę, gdzie kazdy moze sobie poczytac. Przez to nauczyłem sie odpierać ataki zdrady, głupich odzywek i tajmeniczości. W swoim zyciu mam tylko jedną tajemnice. Tylko jedną o której wiedzą 3 osoby na ziemi z czego jedna była osobą, na zaufaniu której sie przejchałem.

Co do wybaczania i zapominania....... . Jestem Pamietliwy. Jelsi ktoś ze mną zadarł, to lepiej niech liczy, ze samo czekanie nie uzdrowi sytuacji. Ale to tylko w cięzkich przypadkach sie zdaza. Jak na razie historia zanotowała 2 tylko...... ale za to szybko wybaczam - tzn jesli tylko ktoś wykaże nawet nie skruche, ale dobre intencje i obieca poprawe to najczesciej puszczam wyadarzenie w niepamiec. Pamietliwy jestem tylko wtedy, gdy ktoś zrobił coś przeciwko mnie albo moim zasadom i nie wyraził skruchy albo próby poprawy.

Mrs ghost zaufasz komus w końcu. Trzeba ufac ludziom. Zycie uczy ze na zaufaniu można sie przejechać... ale chyba też uczy, ze na zaufaniu można jeszcze więcej zyskać, bo można zyskac wsparcie osoby, która pójdzie za tobą w ogień. Ja uzyskałem takich ludzi...jednak kilka razy sie poparzyłęm po drodze....

Ujmując inaczej ;) Ktoś kiedyś powedział, że osoba która raz zrażona stwierdza, że nie nalzey ufac ludziom, jest ak kot, który raz parzac sie na piecu juz nigdy nie chce na niego wyjśc, by sie ogrzać......
Czyli można, ale..... co to za życie ;)

Fallen Angel - 2007-05-03 12:25:05

Zaufanie.... hmm... Kilka osób się na już na mnie zawiodło, jedna baaaardzo :(. Czas uczy nas wielu rzeczy. Ja sie nauczyłem nie ufać osobom, których dobrze nie znamy, a które nawet wyglądają na godne zaufania, dopóki nie będziemy mieć pewności, że warto. W innym przypadku możemy się na prawdę rozczarować...

Pozdrawiam.

lopez - 2007-05-03 12:59:58

Przesadzasz fallen. Ty akurat jestes jedym z moich najbardziej zaufanych ludzi. To, ze zawodzimy to jest czesto. NIe ma ludzi niezawodnych. Trzeba jednak umiec zaówarzyć, ze sie zawiodło.

Tak naprawde zawodzimy innych zaufanie chyba tylko wtedy gdy nie zauważamy, ze to zrobiliśmy...........

Kropcia - 2007-05-03 13:10:05

zaufanie...ciężka sprawa...szczerze mówiąc chyba nie ma osoby której ufałabym tak bezgranicznie, naprawdę...czasami nie zawsze ufam nawet samej sobie...kilka razy się zawiodłam...wiele razy ludzie zawiedli się na mnie.. :/ może przyjdzie czas, przyjdą ludzie przed którymi nie będę udawać, powstrzymywać łez, śmiechu itp...

lopez - 2007-05-03 13:55:58

Widze ze ten nastrój "braku zaufania" rozrasta sie w naszej społeczności. Nie lepiej jednak ufac?? Każdy zawiódł kohoś w życiu. Sam to robie czesto. Jednak to gra, w której cały czas jest ciąg dalszy.....
Robimy błędy by zyskac doświadczenie... ale zapomina się, że trzeba sie nauczyć także JAK zdobywać doświadczenie, czyli co dane zdazrenie miało nas nauczyć... wielu ludzi wyciąga złe doświadczenia z wydarzeń... przykład - 35... czy ta liczba ci czegoś fallen nie przypomina z mojego życia..??;)

Fallen Angel - 2007-05-03 14:52:04

Nie jest to czasami ten magiczny stosunek 35:2 ?? ;) :)

Pozdrawiam.

lopez - 2007-05-03 14:54:24

Widze ze mnie słuchałeś w tym okresie uważnie :D Nawet  nie wiesz jak mnie to cieszy:) Tak, to ten magiczny stosunek 35:2.........

Widzicie ?? Można ufać ludziom. Ja ufam fallenowi, a on dał własnie dowód ze jest tego wart ;)

Phoenix - 2007-05-03 15:08:04

Tajemniczy stosunek 35:2 stał się dowodem na to, że Fallen jest zaufanym człekiem Lopeza. Nic mnie już nie zaskoczy :).

lopez - 2007-05-03 15:20:53

Chodzi o to, ze słuchał mnie wtedy, gdy najbardziej potrzebowałem wysłuchania. 35:2 to stosuenk pewnych liczb, które oznaczały coś co mnie bardzo bolało.... to JEST dowód, gdyż pamietał to bez przypominania wielu szczegółów.

Równie dobrz mogłbym sie go zapytac o moją historie czy ja pamieta.... a wiem ze pamieta. Wiem, ze nie wyjawia jej dalej wiec jest zaufanym człowiekiem.

Fallen Angel - 2007-05-03 15:25:20

Nie przesadzaj Lopez. Przecież wiadomo nie od dziś, że możesz na mnie liczyć :). W końcu od czego są kumple :D.

Pozdrawiam.

lopez - 2007-05-03 15:29:42

A więc wracając do głównego pytania... na czym w jaki sposób sie sparzyliście  ufajac drugiej osobie??

Ja jak "kolega" opowiedział pewną moją historię mojej dziewczynie ( teraz z resztą już byłej) którą wolałem zachować na póxniej.... a ona w szczególnosci była na takie rzeczy wyczulona ( tzn na fakty które znajdowały sie w historyjce o mnie). A historia ta była .....może nie tyle co przesadzona, ale nalezała już w całosci do przeszłości, przez co chciałem by uległa zapomnieniu i móc leczyć sie z jej ran w spokoju... a on ja rozdrapał i to w najmniej odpowiednim miejscu....

Fallen Angel - 2007-05-03 15:49:20

Jak juz jesteśmy przy takich wyznaniach, to żebym nie był dłużny dołożę coś od siebie.
Mnie ktoś komu (nie wiedzieć dlaczego) zaufałem podkopał fundament, na którym opierałem sfoją życiową filozofię. No i posypało się kilka bardzo dla mnie ważnych rzeczy.

Pozdrawiam.

lopez - 2007-05-04 14:14:43

Czasem poddajemy przyjaciół testom na zaufanie... robiliście kiedyś taki test komuś?? Jest to prefinda metoda sprawdzania ( bo sztuczna) lecz  przyznawać sie ...robiliście czoś takiego?? Ja przyznam ze tak robiąc koledze kiedyś na obozie ( z którym sie znałem coś koło 5 dni)  zysakełm prawdziwego przyjaciela i to takiego który nie raz już szedł za mną w ogień i poszedłby prawdopodobnie na koniec świata ;) Bo raz już tak sytuacja tego wymagała ;)....

Autrice - 2007-05-13 10:45:38

Zaufanie jest najważniejszą rzeczą w budowaniu jakiegokolwiek związku. Bez niego nie da się przyjaźnić a tym bardziej kochać drugiej osoby. Sprawdzanie zaufania jakiejś osoby jest może najlepszym wyjściem ale wtedy upewniamy sie czy ta druga osoba nam ufa i czy warto jej ufać. Jeżeli raz nas ktoś zawiedzie komu ufaliśmy nie jest łatwo zaufać drugi raz. Czasami po prostu nie warto . Tak naprawdę spotykamy w życiu niezbyt wiele osób którym możemy sie zwierzyć ze swoich smutków czy radości. No ale nic na to niestety nie możemy poradzić. Tak już musi być.

lopez - 2007-05-13 14:28:51

Czasem jednak zdarza sie ze znajdujemy osobę, której ufamy od razu praktycznie....to ciekawe zjawisko, ale czasem w ciągu 5 sek jest sie w stanie powiedzieć czy tej osobie sie zaufa szybko czy nie...;) ja tak miałem ;)

Fallen Angel - 2007-05-15 18:33:31

Zgadzam się w całości. To jest bardzo dziwne zjawisko, spotykamy kogoś i w tym momencie wiemy czy ufamy mu, czy wręcz przeciwnie. Nawet nie jesteśmy w stanie nad tym panować. Ciekaw jestem jakie to ma podłoże psychologiczne.

Pozdrawiam.

Kropcia - 2007-05-15 19:32:42

pozazmysłowa intuicja? nigdy nie przytrafiło mi się coś takiego...dużo trzeba żebym komuś zauała...ale to swoją drogą śmieszne...

Phoenix - 2007-05-15 19:48:16

Co w tym takiego śmiesznego? Z tym zaufaniem to tak jak z miłościa od pierwszego wejrzenia. Nie uwierzysz dopóki nie doświadczysz :).

Fallen Angel - 2007-05-15 20:09:16

Zgadza się.
Ja na przykład nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, ale w "zaufanie od pierwszego wejrzenia" (jeśli w ogóle można to tak nazwać) wierzę, ponieważ mi się coś takiego przytrafiło. Niestety, było to fatalne w skutkach :|.

Pozdrawiam.

lopez - 2007-05-15 21:09:18

ja wierzee, a nawet doświadczyłem...
Mówi się, ze człowieko możemy poznać tylko w ciągu pierwszych 5sek rozmowy..... przez gesty, zachowanie, słowa, mimike itd......potem zaczynamy udawać i nie jestesmy sobą ale swoimi "przedstawicielami".....

Phoenix - 2007-05-15 21:44:38

Swoimi przedstawicielami? No w sumie relacje między ludzkie są bardziej napięte niż dyplomacja międzynarodowa. Chociaż zaufani ludzie nie obawiają się swoich słów :).

lopez - 2007-05-15 21:50:26

"przedstawicielami" czyli czyli osobami którymi chcielibyście być a nie jesteście. Po prostu dopasowywujemy sie do rozmówcy. Mało kto dziś zachowuje sie tak jak powinien tzn nie udając

Fallen Angel - 2007-05-18 21:05:03

To wszystko przez te dziwne, (przeze mnie nie pojęte), wewnętrzne blokady. Czasami bardzo chcemy coś wyznać, wykonać jakiś gest, ale, nie wiedzieć dlaczego, boimy się, i nic z tego nie wychodzi. Natura ludzka z natury jest bardzo dziwna :|.

Pozdrawiam.

Phoenix - 2007-05-18 22:26:01

No może chodzi o instynkt samozachowawczy :). Przemyśl to. Na przykład nie powiemy dziewczynie, że nam na niej zależy, bo boimy się wyśmiania, niezrozumienia - odrzucenia. Nikt dobrowolnie nie sprawi sobie takiego mycia głowy. Dobrze, że istnieją takie blokady - przynajmniej wiemy, kiedy coś jest na miejscu a kiedy przeginamy. To się chyba nazywa instynkt - instynkt samozachowawczy :).

Fallen Angel - 2007-06-23 23:40:32

Taki instynkt samozachowawczy nie jest idealny (z resztą jak wszystko). Czasami nie potrafimy przez niego myśleć trzeźwo. A na pewno nie działa on właściwie np. przed lekcją polskiego :p.

Pozdrawiam.

Phoenix - 2007-06-24 07:57:11

Myśleć trzeźwo to my nie potrafimy po 6 piwach i winie a nie przez instynkt samozachowawczy. To nasz naturalny mechanizm obronny...
Ale racja - gdyby instynkt samozachowawczy działał jak należy przed lekcjami polskiego zwiewalibyśmy ze szkoły i kryli gdzieś nad Sołą :D (Pozdrowienia dla Pani Profesor :D)

www.forumbezimienni.pun.pl www.slavicnation.pun.pl www.pokefireonline.pun.pl www.angell.pun.pl www.sek510i.pun.pl