Stare forum klasy IIM
Nareszcie Phoenix stworzyłeś wątek, w którym można przeprowadzać ukochane przez nas (i mam nadzieje że nie tylko) filozoficzne rozmowy
Na początku chciałbym poruszyć temat związany z głosem naszego serca. Czy jest jakikolwiek sposób by odróżnić prawdziwe sygnały od nazwijmy to sobie "fałszywych alarmów"? I czy w naszym życiu zawsze powinniśmy kierować się tylko sercem; czy może racjonalne myślenie ma wziąć górę?
Paulo Coelho pisał:
"- Dlaczego mam zatem słuchać serca?
- Bo nie uciszysz go nigdy. I nawet gdybyś udawał, że nie słyszysz, o czym mówi, nadal będzie biło w twojej piersi i nie przestanie powtarzać tego, co myśli o życiu i o świecie."
Ja sam nie wiem co mam o tym myśleć. Znalazłem się jak to określiłeś w swego rodzaju dylemacie moralnym...
Z tego co wiem to ty Phoenix nie do końca zgadzasz się w tym przypadku z Coelho?
Offline
Ucho napisał:
Czy jest jakikolwiek sposób by odróżnić prawdziwe sygnały od nazwijmy to sobie "fałszywych alarmów"? I czy w naszym życiu zawsze powinniśmy kierować się tylko sercem; czy może racjonalne myślenie ma wziąć górę?
Nie potrafię odpowiedzieć na te pytania - tak jak nie odpowiedzieliby ma nie profesorowie psychologi bądź filozofii... Bo odpowiedzi nie ma... Nie jesteśmy w stanie odróżnić "fałszywych alarmów" (jak raczyłeś to określić) od słusznych podszeptów serca. Nie jesteśmy w stanie na 100% stwierdzić, że to właśnie TA dziewczyna/ TEN chłopak, TA najwłaściwsza ścieżka. Ale czujemy to... I mimo, że nie WIEMY tego, to coś podpowiada nam jak postąpić (intuicja? może właśnie "szczęście nowicjusza). Jeśli chodzi o twój dylemat - racjonalne myślenie czy zawierzenie swemu sercu... To zależy od sytuacji (wiem, że teraz wiele osób mnie zbluzga i zmiesza z błotem) i płaszczyzny w jakiej podejmujemy decyzje. Najprostszy przykład - wybór studiów. Człowiek uwielbia grać na gitarze, chciałby wiązać z tym swoją zawodową przyszłość. Wie jednak, że nie jest to łatwa droga, i że dużo lepiej zostać architektem... Co robi? - wybiera Akademię Muzyczną na wydziale Jazzu i Muzyki Rozrywkowej.
Głos serca okazał się silniejszy. Ale mogło też być zupełnie inaczej - w obu przypadkach dobrze. Właśnie dlatego nie potrafię odpowiedzieć na Twoje pytanie Przyjacielu... Ale racja - jest to temat jak najbardziej odpowiedni do debaty...
PS. Paulo Coelho bywa omylny... Mimo wszystko to mądry człowiek i czytanie jego książek otwiera wiele
zamkniętych dotąd furtek w naszych sercach i duszach.
Ostatnio edytowany przez Phoenix (2007-07-20 18:09:16)
Offline
Gdybym nie znajdował się w takiej sytuacji w jakiej się znajduje to mając komuś doradzić: głos serca lub racjonalne myślenie bez wahania powiedziałbym głos serca. Jeszcze do początku tych wakacji prawie zawsze do tego się stosowałem. Ale teraz sam nie wiem czy warto słuchać serca bardziej od racjonalnych przesłanek.
"Nie ufaj swemu sercu, łaknie twej krwi."
Ach, gdyby można było wyciąć swoje serce, wrzucić do grubego worka, obwiązać setkami łańcuchów i zakopać 1000 metrów pod ziemią, by nie słyszeć jak każdego dnia wykrzykuje, żeby walczyć o spełnienie niemożliwych do spełnienia marzeń! Ale niestety technicznie jest to niemożliwe...
Offline
Nigdy nie zastanawiałem się czy w życiu kieruję się głosem serca czy logiką... Staram się jednak podążać za podszeptami serca - możliwe, że czynię tak ponieważ nigdy nie wywiodły mnie na jakieś tragiczne w skutkach drogi. Staram się twardo stąpać po ziemi i właśnie dlatego często wybieram rozwiązania (nazwijmy to) najodpowiedniejsze. Staram się nie żałować swoich decyzji... Jak już pisałem wcześniej nie żałuję się rzeczy, które się zrobiło ale rzeczy, na których zrobienie nie mieliśmy odwagi...
Offline
Phoenix napisał:
Staram się twardo stąpać po ziemi
Z tego co mi wiadomo Phoenix, to ty teraz szybujesz w obłokach...
Phoenix napisał:
Jak już pisałem wcześniej nie żałuję się rzeczy, które się zrobiło ale rzeczy, na których zrobienie nie mieliśmy odwagi...
Kiedyś zabrakło mi odwagi na zrobienie czegoś i był to błąd, na którym wiele się nauczyłem, i którego na szczęście nie powtórzyłem (i mam nadzieje że nie powtórzę). Odwaga to bardzo dużo, ale jednak nie wszystko. Pozwala nam ona na wyrażanie swoich uczuć, na głośne mówienie o swoich marzeniach, co sprawia, że pozostajemy w zgodzie z sobą. Ale odwaga niestety nie zawsze prowadzi nas drogą do szczęścia i radości...
Offline
worse than earlier
Nie chciałbym wam przerywać tej jakże przemiłej dyskusyjki, ale nie mogłem się powstrzymać, żeby się nie wtrącić .
Ucho napisał:
Nareszcie Phoenix stworzyłeś wątek, w którym można przeprowadzać ukochane przez nas (i mam nadzieje że nie tylko) filozoficzne rozmowy
Niestety Uszku. Obawiam się, że w klasie o profilu matematyczno fizycznym, nie znajdziesz wielu chętnych do podyskutowania na, ukochane przez was, tematy filozoficzne .
Ucho napisał:
Ach, gdyby można było wyciąć swoje serce, wrzucić do grubego worka, obwiązać setkami łańcuchów i zakopać 1000 metrów pod ziemią, by nie słyszeć jak każdego dnia wykrzykuje, żeby walczyć o spełnienie niemożliwych do spełnienia marzeń!
Skoro mam opinię czepiającego się wszystkiego, muszę podtrzymać tradycją . Chciałbym zacytować jedną osobę z Wyspiana, która powiada: "Serce to tylko pompka tłocząca krew, wszystkie uczucia rodzą się w naszym umyśle". W pełni się muszę z nią zgodzić.
Pozdrawiam.
Offline
…drogowskazem, z którego nie skorzystam. Naprawdę Phoenix wierzysz tylko w umysł? Czy kochasz swoją wybrankę mózgiem i czy to uczucia w nim zrodzone pozwalają ci być szczęśliwym człowiekiem? Byłbym zaskoczony gdybyś odpowiedział „tak”.
Serce to tylko pompka tłocząca krew… - z anatomicznego punktu widzenia nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Pozwolę sobie jednak przytoczyć dwie słownikowe definicje wyrazu „serce”:
1.Mięśniowy narząd, którego praca warunkuje krążenie krwi w układzie naczyniowym;
2.Siedlisko wewnętrznych, duchowych przeżyć człowieka; siedlisko uczuć, wrażeń, nastrojów; głębia duszy.
Nie zgadzam się z tym, że wszystkie nasze uczucia rodzą się w umyśle. A mówiąc o głosie swojego serca, bynajmniej nie miałem na myśli owej pompki…
Offline
worse than earlier
Mimo wszystko, nadal sądzę, że serce z definicji 2 usytuowane jest w naszym umyśle, czy tego chcemy, czy nie. W tym przypadku umysł porównałbym do systemu operacyjnego, pod którym zainstalowane są różne programy, całkowicie zależne od niego, a serce jest jednym z nich.
Pozdrawiam.
Offline
Fallen - trochę teoretyzujesz Ale w twoich słowach jest sporo racji podobnie jak w słowach Ucha. To (chyba) prawda, że znaczna większość naszych uczuć rodzi się w mózgu... Myślę, że serce jest tylko symbolem miłości i uczuć człowieka - niekoniecznie jest to prawdą. Tutaj akurat uważam, że Ucho myli się tak wyolbrzymiając jego (serca) rolę i znaczenie. To racja, że myśli i wnioski rodzą się w naszej głowie. Jednak takie uczucia jak zauroczenie, sympatia czy nawet miłość do drugiej osoby nie powstają w głowie (i tu nie mogę Fallenowi przyznać racji). Te "wyższe" instynkty rodzą się "w nas" - w naszym wnętrzu. Nie chcę użyć słowa dusza choć być może powinienem... Oczywiście możecie się ze mną nie zgodzić
Offline
Phoenix napisał:
Te "wyższe" instynkty rodzą się "w nas" - w naszym wnętrzu. Nie chcę użyć słowa dusza choć być może powinienem... Oczywiście możecie się ze mną nie zgodzić
Oczywiście że możemy...
Ale w tym przypadku zgadzam się z tobą i chcę przypomnieć "serce" z definicji drugiej: "głębia duszy".
Może spróbuje wam przybliżyć dokładniej moje zdanie na temat "pojedynku" mózg vs serce.
Otóż, uważam, że w mózgu powstają emocje i wrażenia, ale tylko te, które jesteśmy w stanie ogarnąć naszymi zmysłami. Możemy odczuwać zachwyt oglądając mieniący się pięknymi kolorami zachód słońca, możemy zachwycać się cudownym zapachem róży... Ale czy tę niezwykłą siłę, zwaną przez wielu miłością, możemy powąchać, dotknąć, zobaczyć, usłyszeć...? Nie. A mimo to czujemy ją całym sobą, czujemy ją nogą, brzuchem, uchem, sercem... - jakkolwiek to nazywamy. Ale mózg nie ma z tym nic wspólnego, no może z wyjątkiem tego, że próbuje to wszystko w nieudolny sposób zrozumieć.
Phoenix napisał:
To (chyba) prawda, że znaczna większość naszych uczuć rodzi się w mózgu... (...) To racja, że myśli i wnioski rodzą się w naszej głowie.
Nie zgadzam się, że uczucia rodzą się w naszej głowie. Są to jak już odczucia, wrażenia, emocje i jak powiedziałeś myśli i wnioski.
Phoenix napisał:
Myślę, że serce jest tylko symbolem miłości i uczuć człowieka - niekoniecznie jest to prawdą. Tutaj akurat uważam, że Ucho myli się tak wyolbrzymiając jego (serca) rolę i znaczenie.
Serce jest tym, czym my chcemy żeby było. Ja pojmuję je jako serce z definicji drugiej. I uważam, że w tym przypadku nie wyolbrzymiam jego roli.
Co wy na to?
Ostatnio edytowany przez Ucho (2007-08-02 21:30:53)
Offline
To nie jest temat do racjonalnej wymiany argumentów... Masz swoje zdanie i nie zmienię tego. Nie mogę się z Tobą zgodzić w kilku kwestiach ale to zupełnie bez znaczenia. Proponuję rozpocząć debatę na jakiś prostszy (mniej metafizyczny ) temat... Możesz zacząć ?
Offline
Posłuchajcie przez moment wielkiego Dona S. Corleone:
"Z góry dziękuję za Waszą uwagę. Jestem. Przychodzę na forum, po długiej nieobecności. Niestety sytuacja Rodziny nie pozwalała mi, abym mógł tutaj przebywać. Powiedzmy sobie szczerze - było to zbyt niebezpieczne. Ale jestem. Przychodzę i czytam, to, co wypracowaliście za ten czas. Prawdę mówiąc, szybko się tym znudziłem. Nic się nie zmieniło od tamtego czasu. Tomasz ciągle próbuje poruszać tematy fizyczno-erotyczne, wciągając do tego mojego następcę. Tomaszu! Ty jesteś prawie jak Rodzina, ale proszę Cię, nigdy więcej nie wyjawiaj przy osobach spoza Rodziny, co myślisz. Wiesz, ile tu kretów przychodzi. Powiem jeszcze więcej. Ta cała Wasza dyskusja, to jedno wielkie "gówno". Próbujecie powiedzieć coś, co znamy od wieków. Nie ma u Was konfrontacji, bo się ze wszystkim zgadzacie. To jest strata czasu! Przepraszam Was, że się tak unoszę. Jednak mimo tego chciałbym Wam złożyć propozycje nie do odrzucenia. Niestety, jak już wcześniej zaznaczyłem, zbyt wielu kretów się tutaj pląta i powiem Wam o tym na osobności. I proszę Was - nie komentujcie wypowiedzi zapomnianego już Dona S. Corleone. Dziękuje jeszcze raz Wam, bracia."
Offline
Ojcze Chrzestny... Proszę jedynie o sprawiedliwość. Twoje osądy są zbyt surowe. Nie proszę ze strachu, ale dlatego, że Cię szanuję i chcę żyć z tobą w przyjaźni. Wiem z jakim ryzykiem wiąże się odwiedzanie tego forum, mimo to nie zrezygnuję, ponieważ to my mamy władzę w trym kraju. Wiem, że inne rodziny tylko czekają na nasz upadek jednak nie tego się boję. Trwoży mnie nielojalność naszych "przyjaciół" - tak przynajmniej chcieli żeby ich nazywano... Zgroza...
Offline